Strona:Selma Lagerlöf - Legenda na dzień Świętej Łucji.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwili uleciała święta dziewica z pokoju, pozostawiając panią Łucję w stanie drżenia, zdumienia i świeżo zbudzonej nadziei.
Świetlana orędowniczka nie zadowolniła się uraczeniem jedynie pana Eskila. Ciemnego, chłodnego zimowego poranku przewędrowała przez wszystkie ponure sale zamku szwedzkiego i każdemu z pachołków zaofiarowała czarę sprawiającego radość wina.
Wszystkim, którzy je pili, zdało się, że zakosztowali niebiańskiej rozkoszy. Nie omieszkali też pogrążyć się we śnie pełnym marzeń o krainie, gdzie wieczny sen i wiekuiste światło słoneczne panowały.
Ale zaledwie pani Łucja ujrzała znikające świetlane zjawisko, lęk i niemoc jakie ją w ciągu nocy przygniatały, nagle zupełnie się rozproszyły. Przywdziała szybko szaty i zwołała całą czeladź do pracy.
W ciągu długiego zimowego poranku wszyscy byli następnie zajęci przygotowaniami do uczty powitalnej dla pana Eskila. Młode cielęta, wieprze, gęsi i kury pośpiesznie musiały przypłacić życiem, urabiano ciasto, rozpalano ogień pod rożnami i piekarnikami, szatkowano kapustę, skrobano marchew i placki z miodem na słodką szykowano potrawę.
Stoły sali jadalnej pokryto obrusami, drogie świece woskowe wypakowano z głębokich skrzyń, a na ławach rozłożono niebieskie puchowe poduszki i przykrycia.
Podczas tych wszystkich przygotowań, pan zamku i jego towarzysze w głębokim po-