Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w Bergskog». — „Poczekaj“ mówi ojciec, »czy w Bergskog żyje ktoś z naszego rodu?« Nie przypomina sobie już stary dokładnie, co się tu na ziemi dzieje. — »Nie, ale są to ludzie zamożni, i może przypomniecie sobie, że ojciec Brygity jest posłem do parlamentu«. — „Tak, tak, tak, tak, ale lepiej gdybyś się był ożenił z kobietą z naszego rodu, która zna stare zwyczaje i obyczaje“. — Święta prawda ojcze, sam to potem poznałem«.
„Przez chwilę siedzimy obaj z ojcem milcząco,, poczem ojciec zaczyna znów. Musiała być ładna?“ — »Tak, powiadam, miała ciemne włosy i jasne oczy i była kwitnąca ja róża. I była także dzielna, tak że matka cieszyła się, że chciałem się z nią ożenić. I wszystko byłoby dobrze poszło, tylko, widzicie, błąd był ten, że ona mnie nie chciała“.
— „Cóż to znaczy, kto się o to troszczy, co takie młode stworzenie chce“. — „Tak, to też rodzice zmusili ją ażeby przystała.
— Skąd wiesz, że ją zmusili? Zdaje mi się, iż powinna się była cieszyć, że dostanie męża tak bogatego jak ty, młody Ingmarze Ingmaronie«.
„Ach, nie cieszyła się wcale, ale bądź co bądź, dano już na zapowiedzi i oznaczono dzień wesela a przed ślubem Brygita sprowadziła się na dwór ingmarowski, aby matce pomagać w gospodarstwie. Bo matka starzeje się i jest już zmęczona ojcze“ —