Strona:Selma Lagerlöf - Dziewczyna z bagniska.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawę, jako doradca życzliwy i przezorny, aby nie dopuścić do krzywdy wzajemnej. Lecz dnia tego jest tak zmęczony i zniechęcony, że myśli głównie o tem, aby rozstrzygnąć zatarg zgodnie z prawem.
Odkłada zaświadczenie i zwracając się do oskarżonego wyraża nadzieję, że chyba znane mu są następstwa, jaki pociąga za sobą krzywoprzysięstwo. Obwiniony słucha go z tym samym spokojem, w jakim trwa przez cały czas. Odpowiada z szacunkiem i godnością.
Powódka słucha tych słów w wiekiej trwodze. Czyni kilka gwałtownych odruchów i konwulsyjnie załamuje ręce. Postanawia zabrać głos przed trybunałem. Wysiłkiem woli zwalcza nieśmiałość i łzy — wkońcu — nie może wykrztusić ani jednego słowa.
Przysięga ma być złożona. Pozwalają na to! Nikt mu nie zabroni zostać krzywoprzysięzcą.
Do tej chwili nie mogła uwierzyć, że to może nastąpić. Teraz ogarnęła ją pewność, że się tak stanie i to zaraz. Lęk straszliwy, niedoznawany nigdy, ścisnął ją za gardło. Skamieniała. Już nie płacze. Oczy stanęły jej słupem.
Więc on się poważy ściągnąć na siebie potępienie wieczne? Ze względu na żonę.
Wszakże, jakiekolwiek miałby z tego powodu przykrości, nie powinien narażać zbawienia swej duszy.
Cóż okropniejszego nad krzywoprzysięstwo? Jakaś tajemnica straszliwa związana jest z tym grzechem. Nie może go zgładzić żadna łaska, ani rozgrzeszenie. Bramy piekielne same się otwierają na odgłos imienia krzywoprzysięzcy. Gdyby się w tej chwili ośmieliła spojrzeć w twarz tego człowieka, dostrzegłaby z pewnością znak potępienia Bożego.