Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

słynnym blagierem. Dick przecież widział zupełnie dobrze, szczególniej gdy napił się wódki, widział doskonale nawet.
Był też pewny w owej chwili, że stworzy jeszcze gniazdko dla Maisie, że zdoła ją skłonić, by żoną jego została. Optymizm ten i przeświadczenie pierzchnęły nazajutrz z rana, pozostał jednak kredens, a na półkach jego eliksir cudowny, niosący pociechę i zapomnienie. Dick zabrał się do pracy, czarne jednak plamy, koła jakieś i barwne kręgi tak mu przysłaniały oczy, że, rad nierad, musiał w kieliszku szukać ratunku. Dzięki ożywczemu jego działaniu „Melancholia,“ zarówno w przekonaniu swego twórcy, jak na płótnie, coraz świetniejsze przybierała zarysy.
Heldar doznawał przytem rozkosznego uczucia niepoczytalności. Zdawało mu się, iż pod takiem wrażeniem żyć muszą ludzie, skazani na śmierć wskutek choroby nieuleczalnej. Ponieważ walczenie z katastrofą ostateczną nie leży w ich mocy, próbują więc wyzyskać ostatnie chwile, upajając się niemi, jak szczęściem niezwykłem.
Dnie płynęły spokojnie. Bessie przychodziła zawsze o naznaczonej godzinie, a choć głos jej zdawał się dochodzić Ryszarda z pewnego oddalenia, twarz dziewczyny była tuż