Strona:Rudyard Kipling - Zwodne światło.djvu/224

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    oczami? Gdybyśmy tak zażyli anti-wątrobianych pigułek?
    Monolog ten wypowiedziany został po gorzkiej scenie, jaką wyprawiła Bessie. Wymawiała mu ona w sposób gwałtowny, a po raz pięćdziesiąty może, oddalenie i wysłanie Torpenhow’a, objawiała z całą wzgardą nienawiść swą do Dick’a, dowodząc, że jeżeli przychodzi tutaj, to dla miłości pieniędzy jedynie.
    — O, bo mr. Torpenhow jest sto razy lepszy od pana! — zakończyła z wyrzutem.
    — Masz racyę, jest lepszy i dlatego odjechał. Ja byłbym właśnie został, by umizgać się dalej do ciebie.
    Dziewczyna, oparłszy łokieć o kolana, podbródek ukryła w dłoni i zgrzytnęła zębami ze złości.
    — Umizgałby się do mnie! Patrzcie go! Miałbyś się pan z pyszna! Gdybym się nie obawiała, że mię za to powieszą, zamordowałabym cię, tu, na miejscu. Takbym nagrodziła twoje umizgi! Rozumiesz teraz!
    Ryszard uśmiechnął się z pewnem znużeniem. Niemiła to rzecz żyć w towarzystwie pomysłu, który nie może konkretnych przyjąć kształtów, — psa, który nie mówi, i kobiety ograniczonej, która mówi za wiele.