Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdzie Prout był tylko obrażony. Czy znane im są kary, grożące za przekroczenie granicy? Stalky, z doskonale ułożoną miną niezdecydowania, przyznał, że coś niecoś o nich słyszał, ale myślał — Zdanie było naciągnięte do ostateczności: Stalky nie chciał wygrywać swych atutów wobec takiego przeciwnika. Mr. King nie pytał o żadne „ale“ i nie był zupełnie ciekawy wykrętów Stalky’ego. Zato z drugiej strony może być, iż ich zajmie jego skromne zdanie. Chłopcy, którzy wymykają się — przekradają — ukrywają poza granicami, nawet poza granicami, zakreślonemi wielkodusznie przez Towarzystwo Nauk Przyrodniczych, do którego się podstępnie zapisali, aby mieć płaszczyk dla swych przestępstw — ich występki — ich łajdactwa — ich niemoralność —
— Trzaśnie w tej chwili! — rzekł do siebie Stalky — A wówczas wlecimy na niego, zanim się będzie mógł wycofać.
— Tacy chłopcy, zepsuci, trąd moralny — prąd własnych słów poderwał Kingowi nogi i poniósł go — oszczercy, kłamcy, lenie, początkujący pijacy...
On zmagał się tylko ze zdaniem, chcąc dobrnąć do końca i chłopcy wiedzieli o tem ale M’Turk przeciął ten szumny frazes a Stalky i Beetle powtórzyli za nim, jak echo:
— Apeluję do pana rektora, panie profesorze.
— Apeluję do pana rektora, panie profesorze.
— Apeluję do pana rektora, panie profesorze.