Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu hołd. Powiedział mi, że wyjechał na rekrutację. Zjedliśmy razem obiad, ale ani słowem nie wspomniał o całej awanturze z fortem. Powiedział mi także, że gdybym potrzebował żywności, najlepiej zrobię, jeśli powiem, że jestem bhai Koran-Sahiba. Tak też robiłem, a wtedy Sikhowie nie chcieli przyjmować ode mnie pieniędzy.
— Aha! To musiała być któraś ze wsi Rutton Singha! — rzekł Dick IV.
Przez jakiś czas paliliśmy w milczeniu.
— Słuchajcie! — odezwał się M’Turk, cofnąwszy się w wspomnieniach aż do liceum — Czy Stalky mówił wam kiedy, jak to się stało, że Króliczy Bobek zdemolował wówczas pracownię Kinga?
— Nie! — odpowiedział Dick IV.
M’Turk opowiedział.
— Aha! — pokiwał głową Dick IV — To znaczy, że jeszcze raz powtórzył ten sam kawał. Stalky jest niezrównany.
— Co do tego, to jesteście w błędzie! — odezwałem się — Indje są pełne rozmaitych Stalkych — z Cheltenham, Haileyburg i Marlborough,[1] o których nic a nic nie wiemy. Zaczną się niespodzianki, kiedy przyjdzie na prawdę do wielkiej wojny.

— Dla kogo to będą niespodzianki? — spytał Dick IV.

  1. Wielkie angielskie szkoły publiczne.