Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bólu. Czwarta i Trzecia wyższa śpiewały hymn szkolny Vive la Compagnie przy towarzyszeniu bębnienia nożami, a niższe klasy piszczały przeraźliwie i rabowały sobie wzajemnie wiktuały.
Kiedy wreszcie okropny odór zwiastował, że gaz już jest, Stalky, w rozpiętej bluzce, zapychał się żarłocznie tem, co mogło się nazywać jego czwartą filiżanką herbaty.
— No, nareszcie jest światło! — mówił — Hallo! Oto Pomponius Ego!
Był to Carson, pierwszy celujący szkoły, dobroduszny, poczciwy chłopaczyna, filar Pierwszej drużyny piłki nożnej. Podszedłszy ku nim od stołu prefektów, poprosił ich suchym, oficjalnym tonem, aby za pół godziny stawili się w jego pracowni.
— Konferencja prefektów! Konferencja prefektów! — zaczęto szeptać przy stołach, przyczem niektórzy chłopcy po barbarzyńsku demonstrowali działanie lasek i jego skutki.
— I z której strony mamy ich teraz naciągnąć? — pytał Stalky, zwróciwszy się półtwarzą do Beetle’a — Tym razem to twój interes.
— Słuchajcie! — brzmiała odpowiedź — Ja was proszę tylko o jedno, to jest, żebyście się nie śmiali. Ja oskarżę Tulke’go o niemoralność — à la King i to będzie bardzo poważna historja. Jak już nie będziecie mogli wytrzymać, nie patrzcie na mnie, bo trzasnę!