Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wał szkole niewidzialnych obrońców, a tych jego pchnięć nie było czem odbić. Foxy sposępniał i zaczął się niecierpliwić. Kilku członków korpusu wyrażało wątpliwości co do mądrości tego sposobu postępowania i kwestja mundurów zarysowała się na horyzoncie. Gdyby im je dano, musieliby je nosić.
Ale, jak się to często w życiu zdarza, rozstrzygnięcie niespodziewanie samo naraz przyszło z zewnątrz.
Rektor w swoim czasie poinformował Radę Nadzorczą, że poleceniu jej stało się zadość i że — o ile wie — chłopcy uczą się mustry.
Nie wspominał nic o warunkach, pod jakiemi ochotnicy zgodzili się na tę naukę. Oczywiście, generał Collinson był zachwycony i podzielił się tym zachwytem ze swymi przyjaciółmi. Jeden z tych jego przyjaciół miał znów przyjaciela, który był członkiem parlamentu — człowieka pełnego jak najlepszych chęci, inteligentnego, a przedewszystkiem wielkiego patrjotę, pragnącego zrobić jak najwięcej dobrego w jak najkrótszym czasie. Niestety jednak, nie możemy odpowiadać za przyjaciół swych przyjaciół. Gdyby przyjaciel Collinsona był mu tego swego przyjaciela przedstawił, generał byłby poczynił odpowiednie kroki i w ten sposób jeszcze niejedno może uratował. Ale przyjaciel mówił tylko o swym przyjacielu, a ponieważ niema na świecie dwu ludzi, którzyby daną rzecz widzieli tak samo, portret,