Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dagowanym przez arcykapłana izraelickiego i opatrzonym uwagami wodza zastępów. Niższe klasy przypominały mu, że to już ostatni dzień i że to wszystko tylko żarty. Kiedy ich chciał wyłajać, niższa Czwarta i wyższa Trzecia zaczęła naraz głośno i nader realistycznie udawać wymioty. Wobec tego Mr. Mason wdał się z nimi najzbyteczniej w świecie w polemikę, a wówczas jakiś zuchwały drab, siedzący w ostatnich ławkach, dał mu „pięćdziesiąt wierszy za niepoprawny sposób wyrażania się.“ Masona, który pysznił się czystością swej angielszczyzny, ukłuło to do żywego, kiedy jednak zaczął szukać winowajcy, niższa i wyższa Druga, oddalone o trzy klasy, zgasiły gaz i zaczęły rzucać kałamarzami. Była to niezmiernie zabawna i wesoła preparacja. Prefekci i zamknięci w swych pracowniach uczniowie słyszeli zdaleka jej odgłosy, zaś siedzące przy deserze ciało nauczycielskie uśmiechało się.
Stalky czekał z zegarkiem w ręku aż do pół do ósmej.
— Jeśli to potrwa dłużej, rektor przyjdzie z pewnością — odezwał się — Trzeba będzie naprzód zawiadomić pracownie, potem klasy. Jazda!
Nie pozwolił dramatyzować Beetle’owi ani cedzić słówka przez zęby M’Turk’owi. Pędzili od pracowni do pracowni, mówili, co mieli do powiedzenia i, nie czekając na dalsze pytania, wybiegali jak tylko widzieli, że ich zrozumiano. A równocześnie huk