Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czycielska musi dostarczyć nauczyciela, któryby chłopców inwigilował. Jak sprawiedliwość, to sprawiedliwość.
— Preparacja w ostatni dzień nauki? Aj! — wykrzyknął Crandall, myśląc o własnej, burzliwej młodości — Ręczę, że będą awantury!
Chłopcy, którzy uganiali już wśród spakowanych kufrów, pokrzykiwali radośnie w korytarzach lub też wykonywali w salach tańce wojenne, przyjęli tę wiadomość z osłupieniem i wściekłością. Żadna szkoła na świecie nie robiła preparacji wieczorem w przeddzień końca kursu. To było potworne, okrutne, sprzeczne z prawem, religją, moralnością. Owszem, pójdą do klas, wezmą z sobą swe wakacyjne zadania, ale — tu uśmiechali się i zaczynali spekulować, kogo ciało nauczycielskie wyśle przeciw nim. Los padł na Masona, prostodusznego i kochającego młodzież entuzjastę. Nikt inny nie chciał objąć tej preparacji, bo liceum brakowało zbawiennego wpływu tradycji i, przyzwyczajeni do uregulowanej ratyny zakładów starszych, nauczyciele twierdzili czasem, że w tej szkole jest zamało dyscypliny. Cztery długie klasy, w których pracowali wszyscy uczniowie poniżej prefektów i tych, którzy mieli własne pracownie, przyjęły go gromkiemi okrzykami radości. Zanim zdołał dwa razy odkaszlnąć, uszczęśliwiono go rymowanym wyciągiem z prawa małżeńskiego Wielkiej Brytanji, zre-