Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W innych naszych szkołach kierownikami są przeważnie duchowni! — zauważył Rev. John łagodnie.
— To źle wpływa na chłopców — odpowiedział Stalky — Robi ich zgryźliwymi i kłótliwymi. Co innego pan, Padre! Ksiądz tak się już zrósł z naszą szkołą, jak i my. Ksiądz do naszej szkoły należy. Ale ja myślę o zwykłych duchownych.
— Jestem najzwyklejszym duchownym w świecie; a Mr. Hartopp też.
— Tak, ale on został księdzem, kiedy już był w liceum. Widzieliśmy go, jak jechał na egzamin. To nie szkodzi! — rzekł Beetle — Ale proszę tylko pomyśleć, coby się stało, gdyby tak rektor został naraz księdzem.
— I cóżby się stało, Beetle?
— O, liceum rozleciałoby się w przeciągu roku z całą pewnością!
— Skąd wiecie? — uśmiechał się Rev. John.
— Jesteśmy tu już prawie sześć lat i mało jest rzeczy, odnoszących się do liceum, którychbyśmy nie znali — odezwał się Stalky — Mój Boże, przecie nawet ksiądz przyszedł tu o jeden kurs później niż ja. Pamiętam, jak ksiądz na pierwszej godzinie pytał nas, jak się który nazywa. Pod tym względem, to starszymi od nas są tu tylko Mr. King, Mr. Prout i, oczywiście, rektor.