Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Rozbici w puch! — opowiadał, złapawszy Stalky’ego i Beetle’a w jakiejś komórce. — Mają tego po szyję! Prosili Kopyciarza, żeby nas odesłał do N. 5. Aż się mi ich żal zrobiło! Biedacy!
— Gałązka oliwna! — tłumaczył Stalky — Niema co gadać, to biała flaga. Chodźmy naradzić się nad tem, przefasonowaliśmy ich trochę.
Jeszcze tego samego dnia zaraz po herbacie Mr. Prout zawołał ich do siebie i oświadczył im, że o ile cel ich stanowi zupełne zwichnięcie sobie karjer przez zaniedbanie studjum, jest to ich własną rzeczą. Chciałby jednak bardzo, aby zrozumieli, że ich obecność we wspólnej klasie nie może być już ani godziny dłużej tolerowana. On osobiście daruje im czas, jaki teraz będzie musiał obrócić na zacieranie śladów ich złych wpływów. Do jakiego stopnia Beetle nadużył złych skłonności młodocianej wyobraźni, zostanie ustalone później, i Beetle może być pewny, że jeśli Mr. Prout wpadnie na ślad jakichś następstw zepsucia duchowego...
— Następstw czego, prosz pampsora? — spytał Beetle, szczerze zdziwiony tym razem, podczas gdy równocześnie M’Turk nieznacznie kopnął go w kostkę od nogi za to, że „dał się porwać“ Prout’owi.
— Beetle — mówił dalej gospodarz domu — wie bardzo dobrze, co należy przez to rozumieć. Tak jak on — Mr. Prout — mógł rzeczy obserwować, karjery ich są krótkie i opłakane, wobec czego, znajdując się