Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



IMPRESJONIŚCI.

Wieczorem, pewnej soboty, wszyscy czterej dyrektorowie domów wpadli do pracowni kapelana, na fajeczkę, a mieszający się zgodnie dym z trzech fajeczek z głogu i jednego cygara świadczył dobrze o dyplomatycznych zdolnościach Rev. John’a Gillet’a. Od czasu znalezienia kota pod podłogą King dopatrywał się chętnie obrazy nawet tam, gdzie jej nie było, a Rev. John, „państwo buforowe“ i jeneralny powiernik, przez cały tydzień pracował nad pogodzeniem nauczycieli. Był tłusty, czysto ogolony — wyjąwszy zawiesisty wąs — niezrównanie łagodnego usposobienia, a mniej życzliwi nazywali go żartobliwym Jezuitą. W tej chwili uśmiechał się dobrodusznie na widok dokonanego dzieła — czterech ciężko doświadczanych mężczyzn, rozmawiających z sobą bez szczególniejszej złośliwości.
— Słuchajcie, moi panowie! — odezwał się w odpowiedniej chwili — Ja nikogo nie obwiniam! Ale ile razy któryś z was uczynił jakiś bezpośredni krok przeciw pracowni Nr. 5. wynik był dla strony zaczepnej zawsze mniej lub więcej upokarzający.