Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się prędko wszystkiego nauczył? Dlaczego nie miał się nauczyć?
Pomruczał coś pod nosem i tak ciągnął dalej:
— Mój interes, to była sztuka lekarska. Gdy jej się nauczyłem, poszedłem na wschód, by znaleźć moje królestwo. Dlaczego nie miałem iść? Żyd jest wolny jak ten wróbel... albo jak ten pies... Idzie tam, gdzie go wypędzą. Na wschodzie znalazłem bibljoteki, gdzie mieszkają ludzie, co umieją myśleć... szkoły lekarskie, gdzie ludzie uczą się, ile wlezie. Byłem pilny w mym zawodzie, dlatego stanąłem przed obliczem królów. Byłem zapanbrat z książętami, byłem towarzyszem żebrakom, a chodziłem pomiędzy żywymi i umarłymi. Ale to nie był żaden interes! Mojego królestwa nie znalazłem! A więc w dziesiątym roku mej wędrówki, gdy już dotarłem do najdalszych mórz na wschodzie, wróciłem do domu mego ojca. Bóg cudownie strzegł i przy życiu zachował całą moją rodzinę. Nikt nie został zabity, nikt nawet nie poniósł rany, a tylko kilku dostało po skórze. Oto byłem znów synem w domu mego ojca. Znów zapalono wielki świecznik; znowu ludzie, wyglądający niepozornie, pukali o zmierzchu do naszych drzwi... i znowu posłyszałem, jak ważono sprawy wojny i pokoju, podobnie jak ważono złoto na stole. Ale ja nie byłem bogaty... o, wcale nie bogaty. Więc gdy tamci, co mieli znaczenie, wiedzę i bogactwo, rozmawiali ze sobą, ja siedziałem w cieniu. Dlaczego nie miałem siedzieć w cieniu?