Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wdzięczam życie. Oto dowód, jakiego żąda.“ I cisnął ku mnie list jakiś. Poznałem pieczęć: był to list Maximusa.
— „Znaleźliśmy to pismo na okręcie, któryśmy zatopili“ zawołał. „Nie umiem czytać, ale rozpoznałem jeden znak, który każe mi wierzyć owej pogłosce.“ I wskazał mi na grzbiecie rękopisu ciemną plamę; z ciężkiem sercem stwierdziłem, iż był to ślad bohaterskiej krwi Maximusa.
— „Przeczytaj!“ rzekł Amal. „Przeczytaj, a przekonamy się, czyimi jesteście sługami.“
— Pertinax, rzuciwszy okiem na pismo, odezwał się cichym głosem: „Słuchajcie barbarzyńcy! Przeczytam wam wszystko!“ I przeczytał to, co od tej chwili noszę stale na sercu.
To mówiąc, Parnezjusz wydobył z zanadrza zwinięty i poplamiony kawałek pergaminu i jął czytać sciszonym głosem:
— „Maximus, niegdyś cesarz Galji i Brytanji, a obecnie więzień, oczekujący śmierci w Teodozjuszowym obozie nad morzem, przesyła Parnezjuszowi i Pertinaksowi, dzielnym komendantom rzymskiego Wału, pozdrowienie i pożegnanie.“
— „Wystarczy!“ zawołał młody Amal. „Oto dowód, któregoście żądali! Teraz musicie do nas przystać!“
— Pertinax spoglądał nań przez długi czas w milczeniu, a jasnowłosy młodzian zawstydził się i zarumienił jak młoda dziewczyna. Pertinax zaś czytał dalej: