Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— „Z przyjemnością wyrządziłem w mem życiu niejedno zło tym wszystkim, którzy mi źle życzyli, ale jeżeli kiedy skrzywdziłem was dwóch, żałuję tego i proszę, byście mi przebaczyli. Trzy muły, które usiłowałem prowadzić, rozszarpały mnie na sztuki, jak przepowiedział mi twój ojciec, Parnezjuszu. Nagie miecze czyhają u wnijścia namiotu, by zadać mi śmierć, jaką zadałem był Gracjanowi. Przeto ja, wasz wódz i cesarz, daję wam zwolnienie i chlubne świadectwo tej służby, którąście u mnie pełnili nie dla grosza i dla dostojeństw, ale jak miło mi przypuszczać, z miłości dla mnie!“
— „Na światłość słoneczną!“ przerwał Amal. „To był człowiek niezwykły! Zdaje się, że mieliśmy mylne mniemanie o jego sługach!“
— A Pertinax czytał dalej: „Daliście mi termin, jakiego żądałem. Nie narzekajcie, jeżelim nie umiał go wyzyskać. Graliśmy wspaniale przeciwko bogom, ale oni dobrze znają wagę swoich kostek, przeto mnie przyszło płacić przegraną. Pamiętajcie, że jam był, ale Rzym jest i będzie. Powiedz Pertinaksowi, że jego matka przebywa bezpiecznie w Nicei, a jej pieniądze znajdują się pod opieką prefekta w Antipolis. Wspomnij o mnie ojcu twojemu i matce, których przyjaźń bardzo ceniłem. Moim małym Piktom i Skrzydlatym Kołpakom daj takie zlecenia, iżby mogły je zrozumieć ich tępe głowy. Gdyby wszystko poszło po mej myśli, dziśbym jeszcze posłał wam trzy legjony. Nie zapominajcie o mnie. Pracowaliśmy