Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zgorzkniały wojak, Rakiem przezwany; De Aquila wszakże kazał mu zejść wdół i pilnować proga, a drzwi osłonił podwójną skórzaną oponą. Onże to był Jaśko, którego był De Aquiła przysłał do nas z końmi, i on to sam pomagał nam w przewozie złota; okrom niego nikt nie był wtajemniczony w całą sprawę. Gdyśmy zakończyli naszą opowieść, De Aquila powiadomił nas o tem, co działo się w Anglji, albowiem byliśmy, jako ludzie zbudzeni nagle ze snu po śnie całorocznym. Król Rudy już nie żył... zabito go (pewno pamiętacie?) w onym dniu, gdyśmy odbili od brzegów angielskich. Młodszy brat jego, Henryk, zagarnął władzę królewską, naprzekór Robertowi z Normandji. Tak samo był właśnie postąpił król Rudy względem Roberta, gdy zmarł nasz wielki król Wilem. Tedy rzeczony Robertus Normandzki, rozjuszony (jako mówił De Aquila) dwukrotną utratą królestwa, wyprawił do Anglji wielkie wojsko; wojsko to jednakże zostało pobite i odparte do okrętów, stojących w Portsmouth. Maluczko brakowało, a okręt Witty mógłby się z nimi spotkać w onym porcie. Na szczęście zawinęliśmy tam nieco później.
— „Teraz zasię“, mówił De Aquila, połowa wielmożów z północy i zachodu powstała przeciwko królowi pomiędzy Salisbury i Shrewsbury, a druga połowa oczekuje, jaki będzie przebieg tej walki. Powiadają, że Henryk jest dla nich nazbyt zangliczały, jako że ożenił się z Angielką, która go namówiła, by przywrócił dawne prawa naszym