Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i zapewniłem ją, że takie właśnie, a nie inne są choleryczne objawy, i... niech mi to będzie policzone za zasługę, i zaręczyłem, że cholery nie można mieć dwa razy. Uspokoiło to mnie na dziesięć minut. A potem zerwała się z klątwą na ustach i zaczęła krzyczeć:
— Nie chcę być pochowana w Hong-Kongu! Boję się tego! Jak umrę na cholerę, zanieście mnie do Frisco i pochowajcie tam! We Frisco, w górzystem Frisco, słyszysz pan, panie doktorze?
Słyszałem i przyrzekłem.
Na dworze ptaszki zaczynały świegotać i brzask zaglądał przez szpary okienic.
Przypatrywałem się jej i zastanawiałem, czy będzie tak ciągle i bez końca chodzić w kółko po pokoju, z oczyma wzniesionemi w sufit, załamując i rozkładając ręce.
— Młody Duval zastrzelił się — zaczęła po chwili szeptem. — Naprawdę zastrzelił się. Pełno było krwi. Czy pan masz pistolet, doktorze? Ale ja jestem Angielka, rodowita Angielka. Naprawdę! Napijmy się jeszcze wina; jestem taka zdenerwowana. Niedobre dla mnie już wino? Co u dya... No, pan przecie doktór! Pan wiesz, co pomaga na cholerę... Powiedz mi, powiedz!
Poszła do okna i wyjrzała, otworzywszy okienice, a ręka jej, oparta na zawiasach, drżała tak, że od niej trzęsło się całe okno.
— Mówię panu, że Kate jest pijana, jak Bela, Ona ciągle pije. Czyś pan widział, jakie mam znaki na plecach? To jeden pan, prawdziwy pan, obił mnie