Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

świecie. Mają one piekło na tej ziemi, a ja zobaczyłem je w przelocie. Wierny dyplomowi doktorskiemu, którym mnie przyozdobiono na domysł, siedziałem do samego świtu, obserwując wesołe, ciągle wesołe zebranie. Towarzyszka Kate, wynurzająca się z głębokiego upicia, była dla mnie widokiem niemożliwym do zniesienia. Było to coś przerażającego, dopóki litość nie stłumiła we mnie obrzydzenia. Obawa śmierci dręczyła ją, a o powodach dowiecie się zaraz. Na Kate przyjdzie kolej potem.
— Mówią tedy, że pan, jak mówisz, jedziesz z Indyj. Czy pan co wie o cholerze?
— Trochę — odpowiedziałem.
Głos pytający był drżący i urywany. Nastąpiła długa przerwa.
— Mówię tedy, doktorze, jakie są objawy cholery? Jedna kobieta umarła tu w zeszłym tygodniu, na ulicy...
— To wesołe! — pomyślałem. — Ale nie trzeba zapominać, że to właśnie jest „życie.“
— Umarła w zeszłym tygodniu na cholerę. Mój Boże, mówię panu, że umarła w sześć godzin! Zdaje mi się, że i ja dostanę także cholery... Ale ja nie mogę dostać? Nieprawdaż? Zdaje mi się, że i ja mam cholerę. Bolało mnie okropnie. Ale ja nie dostanę cholery, prawda, że nie? Cholery nie można mieć dwa razy, prawda? O! powiedz pan, że nie można, i... i niech cię dyabli!... Doktorze, jakie są objawy cholery?
Słuchałem, gdy mi opisywała o swojej chorobie,