Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 01.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czy istnieje takie miejsce, które nazywają Hong-kong? Ludzie mówią że tak, ale ja go dotąd nie widziałem. Raz istotnie rozsunęły się chmury i ujrzałem kamienną budowlę, unoszącą się, jak cherubin, w powietrzu, bez żadnego oparcia. Zdawało się, że to wstęp do jakieś dzielnicy, lecz nadszedł pewien człowiek i rzekł:
— Widzisz pan tę mgłę? Będzie trwała tak bez przerwy aż do września. Wyjedź pan lepiej.
Nie pojadę. Usadowię się tu i będę czekał, do póki mgła nie opadnie i deszcz nie ustanie. W obecnej chwili — a jest to trzeci dzień kwietnia — siedzę przed dużym ogniem i myślę o was biednych, dalekich, w ciężkim trudzie pędzących życie. I wam się zdaje, że gdy idziecie do biura i krzątacie się gorliwie, że pracujecie nad postępem cywilizacyi na wschodzie? Złudzenie!
Przykro mi, że muszę je rozwiać, ale wybraliście do pracy grunt nieodpowiedni...
Weźcie się lepiej do Chin.





VIII.
O szczęśliwości Kate i jej podobnych. — Wykazuje, jako człowiek może się wyprawić na obejrzenie „życia,“ a spotkać się ze „śmiercią.“ — O kobietach i o cholerze.

Jestem przesycony miastem, ale wyraz: przesyt niedostatecznie maluje moje uczucia. Rozpoczęło się