Strona:Rudyard Kipling - Kim T2.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym metalowym ornamentem. — Gdy byłem opatem w moim klasztorze, zanim doszedłem do lepszego zrozumienia rzeczy, składałem codziennie taką ofiarę. To jest Ofiara Wszechświata, złożona Panu. W ten sposób ofiarujemy w Bhotiyal codziennie cały świat Najdoskonalszej Istocie. A ja czynię to nawet teraz, chociaż wiem, że Najdoskonalszy niema żadnych potrzeb ani pragnień.
Zażył z tabakiery.
— To dobrze zrobione, Świętobliwy — wymruczał Kim, opadając leniwie na poduszki, bardzo szczęśliwy i trochę zmęczony.
— A także, — cieszył się starzec — robię rysunki Błędnego Koła Żywota. Przez trzy dni jeden rysunek. Pracowałem nad nim, a może zamknąłem na chwilę oczy — gdy oni mi donieśli o tobie. To dobrze, że cię mam tutaj; wtajemniczę cię w moją sztukę — nie dla pustej chwały, ale dlatego, że musisz się uczyć. Sahibowie nie posiedli całej wiedzy świata. — Wyciągnął z pod stołu kawałek dziwnie wonnego żółtego papieru chińskiego, pędzelki i płytkę indyjskiego tuszu. Najczystszą i najregularniejszą krzywą zaznaczył Wielkie Koło z sześcioma szprychami, którego środek stanowią złączone: Świnia, Wąż i Kawka (Głupota, Gniew, Zmysłowość), a którego częściami były wszystkie nieba i piekła i wszelkie okresy ludzkiego życia. Powiadają, że sam Budda pierwszy narysował je ziarnkami ryżu na piasku, aby wykazać swoim uczniom przyczynę wszechrzeczy. Długie weki skrystalizowały je w bardzo dziwne konwencjonalne znaki, zatłoczone setkami małych figurek, a każda linja miała tam specjalne znaczenie. Niewielu tylko umie wyłożyć parabolę tej figury, niema i dwudziestu

—   70   —