Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale gdzie tam! żaden przekład nie zdoła oddać wrażenia, raczej ostrego szyderstwa, jakie ci czterej śpiewacy wlewali w każdą nutę tej pieśni, widząc, jak drzewa się gięły pod ciężarem mężów wdzierających się na nie w półżywej trwodze i słysząc, jak Buldeo mruczał formułki zaklęć pod nosem. Następnie ułożyli się i posnęli, gdyż, jak wszyscy zdani na własną zręczność i obrotność, wiedli oni życie nieuregulowane, a nikt przecież nie zdoła skutecznie pracować, jeśli się wprzód należycie nie wyśpi.
Tymczasem Mowgli biegł z szybkością dziewięciu mil na godzinę, parł przed siebie, leciał jak szalony, radując się w głębi swej bujnej, młodzieńczej duszy, że przecież mimo tylomiesięcznego pobytu wśród ludzi, nie postradał dawnej rzeźkości i sprężystości w członkach. Jedna tylko myśl ogarniała całą jego istotę: wybawić z pułapki Messuę i jej męża, jakąkolwiek bądź by ta pułapka była! A miał on już jakąś wrodzoną nieufność do wszystkich pułapek! Później, jak sobie obiecywał, zapłaci z lichwą całej wsi za jej zbrodnię!
Już zmierzch zapadał, gdy ujrzał dobrze mu znane pastwiska i drzewo Akah, gdzie Szary Brat go czekał owego pamiętnego poranku, w którym zginął Shere Khan. A teraz, chociaż płonął gniewem przeciwko całemu rodowi ludzkiemu i społeczności ludzkiej, uczuł, jak niegdyś, że mu coś gardło zapiera i dech wstrzymuje, gdy spojrzy na domy obok leżącej opodal wioski. I ujrzał, że wieśniacy zbyt wcześnie uporali się z robotą w polu i, że zamiast krzątać się koło wieczerzy, usiedli pod drzewem i rozprawiali i naradzali się głośno.
„Ludzie bo zawsze dołki kopią pod innymi ludźmi, albo też są niezadowoleni“, szepnął do siebie Mowgli. „Przed dwiema nocami nastawiali pułapkę na Mowgli’ego — ale to już dawno, wydaje mi się, że od tego czasu wiele pór deszczowych upłynęło. Tej nocy uwzięli się na Messuę i jej męża. Jutro lub za parę dni przyjdzie zapewne znowu kolej na mnie“.