Strona:Rudyard Kipling - Światło które zagasło.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VI.

 „Choćbyś wiódł hufiec z tysiąca ludzi,
Napróżno ściągasz koniowi wodze...
Zanim powiedziesz Królową Wróżek,
Serce zaboli cię srodze“.
On wraz z strzemiona wysadził nogę,
Wypuścił cugle — by ktoś go urzekł —
I był związany ręką i stopą
Z księżniczką krainy Wróżek.
(Pan Hoggie i Wróżki).

W kilka tygodni później, którejś nader mglistej niedzieli, Dick wracał przez park do swej pracowni. Oto jest widocznie — mówił sobie — owa chłosta, którą Torp miał na myśli. Boli mnie ona bardziej, niżem się spodziewał... ale królowa nie może postępować niesłusznie... Przytem ona ma z pewnością jakie takie pojęcie o rysowaniu.
Dopiero co odbył wizytę niedzielną u Maisie — stale pod strażą zielonych oczu rudowłosej impresjonistki, którą znienawidził z samego wejrzenia — i doznawał dotkliwego uczucia wstydu. Co niedzielę, wkładając na siebie najlepsze ubranie, udawał się do obskurnego domu na północ od parku — zrazu by zobaczyć obrazy Maisie, następnie, by je krytykować i udzielać rad, skoro przekonał się, że były to twory tego rodzaju, iż wyszłaby im na dobre jego rada. Co niedziela (a z każdemi odwiedzinami rosła jego miłość) był zmuszony przytłaczać i z drogi zawracać swe serce, co, usiadłszy mu na wargach, zachęcało go, by pocałował Maisie — a czyniło to niejeden raz i zawsze z wielką usilnością. Co nie-