w miejsce królewskiego ustanawia, pobierać od skazanych sądownie (iudicialiter condemnatos) przestępców, kary „furti sanguinis et homicidii”. Z tego wnosimy, że przed wydaniem tego przywileju, kary te pobierał justycyjaryjusz królewski. Gdy zaś wedle prawa w Polsce w w. XIII i XIV obowiązującego, kary pieniężne za przestępstwa przypadały z reguły częściowo panującemu, częściowo urzędnikowi sprawiedliwość wymierzającemu[1], tudzież poszkodowanemu, przeto oprawca był wedle wszelkiego prawdopodobieństwa tym urzędnikiem, który w sprawach o kradzieże, zranienia i zabójstwa, jako iudex maleficorum sprawiedliwość wymierzał. Wniosków tych nie osłabiają w niczém zapiski sądowe, chociaż z drugiéj strony przyznać musimy, że ich nie popiérają, co zresztą jest bardzo naturalném w obec tego, iż oprawca wskutek przywileju z r. 1388 miał bardzo małą władzę sądowniczą. Jedna tylko zapiska sądu Krakowskiego z r. 1387[2]: „J. de C. cum et de ibid. habet terminum pro vulneribus et coram iusticiario accusavit” mogłaby stwierdzać wniosek że oprawca sądził zranienia, gdybyśmy słowa jéj w ten sposób pojmowali, że jedna strona drugą właśnie pro vulneribus przed justycyjaryjuszem zaskarżyła, co wykluczoném nie jest.
Inne zaś zapiski sądowe, pomimo że mówią o sądzie justycyjaryjusza, nie podają nigdy treści toczącéj się przed tym sądem sprawy. Cokolwiek więcéj światła rzuca na kwestyją zakresu sądowniczéj władzy oprawcy jeszcze jedna zapiska sądu grodzkiego w Łęczycy z r. 1393[3].
Sprawa toczyła się między młynarzem a złotnikiem w Łęczycy o najście domu, gwałt i zranienie. Pozwany zasłaniał się, że odpowiadał już za te przestępstwa przed sędzią Czirchowskim i Molskim. W celu stwierdzania tego zarzutu wzięto wstecz do Czirchowskiego, a ten