Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniej sentymentalnym, zwłaszcza, gdy mu już przedtem wyłożyłem jak na dłoni, że główna przyjemność, jaką sobie obiecywał u „dziadzia“, tj. jeżdżenie na koniu po podwórzu, naokoło gazonu, na wszelki wypadek spotkaćby go mogła dopiero jutro, w dzień, a nie w nocy, podczas wilji. Nakoniec Stefan dał znać, że nakryto do stołu. Wróciliśmy do jadalnego pokoju.
O Boże, daj mi pióro jakiego autora powiastek dla dzieci, ażebym mógł opisać tę chwilę! Efekt, osiągnięty „Bożem drzewkiem“, przeszedł najśmielsze moje oczekiwania. Jaśniało ono tysiącami światełek, a wśród innych cudów, lalka i krócice sprawiały wrażenie tak pognębiającego przepychu, że dzieci oniemiały z początku z podziwienia, a następnie formalnie szalały z radości. Nikt nie zważał na energiczne protestacje pani Falęckiej, że „tego za wiele“ — ja zaś wiem tylko tyle, że panna Zynia chwyciła moją rękę w obie dłonie z wyrazem niewymownej wdzięczności, i że gdy mi popatrzyła w twarz, dwie jasne perły błyszczały w jej oczach...
Od tej chwili wspomnienia moje zaczynają się nieco mącić. Pamiętam, jak przez sen, że chwalono produkcje kulinarne p. Krzywickiej. Pamiętam, że opowiadano m i, jak trudno było wyperswadować Delci, że lalka nie może spać z nią razem w je dnem łóżeczku, i jak Bolcio spał z krócicami pod poduszką i co chwila budził się i patrzył, czy nie uciekły? Pamiętam, że nazajutrz Bartek miał wąsy bardziej wywoskowane, niż zwykle, że wiózł