Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chałem do Zorża we Lwowie, narzucił mi był pewnego razu cały pakiet książek, między któremi później, ku wielkiej irytacji mojej, znalazłem Podróże Gulliwera i Don Kiszota, w wydaniach dla dzieci. Wszystko to przydało się teraz doskonale, a wyroby Rotlendera i Kosteckiego dokonały reszty — drzewko prezentowało się tak wybornie, że sam za moich młodych lat nie mógłbym był marzyć o czemś bardziej czarującem.
Zmęczony trochę, i dawszy instrukcje Stefanowi, jak sobie ma postąpić, ażeby niespodzianka była kompletną, wróciłem do moich gości. Bolcio, pod opieką pani Falęckiej, był jeszcze bardzo sentymentalnym, ale Delcia śmiała się i bawiła doskonale z panną Zynią, która objaśniała jej komiczne rysunki Kostrzewskiego w pismach warszawskich, i sama oddawała się całą duszą ich rozweselającemu wrażeniu. Przypomniałem sobie w tej chwili, że pewnego razu usiłowałem nadaremnie zwrócić uwagę panny Anny na jeden z tych niewinnych a tak uciesznych konceptów, i że zbyła mię pogardliwym ruchem ramion. Przypomniałem sobie nauki, które p. Brown dawał swojemu synowcowi i z coraz większą uwagą zacząłem przypatrywać się i przysłuchywać pannie Zyni. Mimowoli przyszli mi na myśl państwo Radosławscy. Wszak oto miałem przed sobą ich poczciwą, uprzejmą, serdeczną wesołość, ale odmłodzoną o lat trzydzieście kilka, i upiększoną jeszcze przywiązaniem do siostrzenicy, tak widocznem wśród humoru i swobody w twarzy panny Zyni. Zacząłem być bardzo zamyślonym....