Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powziął o ich wartości intelektualnej, o ich znaczeniu socjalnem, o ich zasobach materjalnych nakoniec, gorszego wyobrażenia, aniżeli to, które ich zdaniem świat o tem wszystkiem mieć powinien. Inni, mniej powszedni i nudni, mają swoje kółka, w które wcisnąć się trudno obcemu przybyszowi, inni znowu pielęgnują w sposób jednostronny jakiś rodzaj sportu i niepodobna wytrzymać długo ich towarzystwa, jeżeli się nic nie wie o rodowodach folblutów. albo jeżeli się nie jest namiętnym myśliwym. Dzięki takiemu składowi mojego sąsiedztwa, nie zrobiłem prawie ani jednej przyjemnej znajomości, godnej pielęgnowania.
Jedynym wyjątkiem był stary wiarus, który trzymał małą dzierżawę o trzy mile odemnie i biedował na niej niepospolicie, ale posiadał niewyczerpany zapas dobrego humoru, anegdot i konceptów różnego rodzaju. Pogadanka była jego żywiołem, a umiał prowadzić ją i ożywić do tego stopnia, że najsztywniejsi i najnudniejsi ze wspólnych naszych sąsiadów pod jego wpływem ruszali się, mówili i uśmiechali jakoś inaczej, niż zwykle, a jeżeli który zaczął rozprawę o swojej hreczce, albo o szorthornach hr. Pniakowskiego, albo co gorsza, o stosunku Hiszpanii do kwestji wschodniej i o tajnych planach Abdul Kerima paszy, p. Radosławski — tak się zwał wiarus — umiał i z tej niewdzięcznej materji wyprowadzić tysiąc rzeczy pociesznych, które nie obrażały nikogo a wszystkich bawiły. P. Radosławska była również wesołą, dowcipną i uprzejmą staruszką, i pobyt kilkugodzinny w Krypówce, w ich domu, należał