Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skimi — ale nie zachęcono mię wcale do częstszych odwidzin, i p. hrabia nie oddał mi swojej wizyty. W Szyparkowcach u państwa Horeckich zastałem zjazd familijny, poznałem cały ten ród po mieczu i po kądzieli, akomodowałem się paniom i panom jak mogłem, p. Horecki rewizytował mię w towarzystwie swego brata, graliśmy w preferansa, powtórzyłem jeszcze parę razy odwidziny w tym domu — ale nie wiem dla czego; zawsze po półgodzinnym pobycie tamże zaczynałem ziewać, a po dwóch godzinach przeklinałem chwilę, w której przyszło mi na myśl porzucić moje książki i tygodniki i wyjeżdżać z domu. Książkę można zamknąć, dziennik odrzucić na bok, jeżeli nas znuży lub nudzi, ale co począć z ludźmi nużącymi i nudzącymi, jeżeli się jest w ich domu? Takich doświadczeń, jak w Szyparkowcach, zrobiłem jeszcze kilka. Zauważyłem z czasem, dlaczego nie znajduję rozrywki między moimi sąsiadami. Oto, rozmowa ich po największej części albo obraca się w najciaśniejszem kółku zdarzeń domowych i familijnych, jakoteż codziennej rutyny gospodarskiej, albo też ktoś poruszy politykę i dopieroż zaczynają sypać się oklepane komunały i niedorzeczne kombinacje, których nie można cisnąć w kąt, jak się to robi z drukowanemi elukubracjami pp. publicystów. W ogóle nie ma nic bardziej nudnego, jak obcowanie z ludźmi, którym do ich życia umysłowego wystarcza parę ogólników wyczytanych gdzie lub z usłyszanych, których stopień wykształcenia nie odpowiada ich pretensjom społecznym, i którzy są w ciągłej obawie, ażeby im kto nie ubliżył i nie