Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

snym znojem i pracą. Łatwiej, zresztą, zaiste zdobyć to prawo, niż wykonywać je przez lat trzynaście. Z doświadczenia wiem, co znaczy trzynaście lat codziennej troski i bojowania, a oto dziś stoisz pani przede mną nietknięta, wyprostowana, dumna, bez śladu zużycia. Uniknęłaś klęski prostracji i klęski goryczy (ja tej drugiej nie zdołałem uniknąć). Jestem znawcą walki życia i wiem, co wart taki charakter, jak pani! Uśmiech poważny, jasne oczy, spokojna linja brwi, lojalne dłonie, a w całej istocie harmonja i spokój. We wnętrzu zaś płonie zarzewie i zapał bojowy, nawet w chwili porażki nie słabnąc. (Mniejsza z tem! Bijmyż się dalej!) Sądzisz pani, że mógłbym zapoznać wartość takiej, jak pani kobiety, i nie starać się jej zdobyć? Rivière, chcę panią mieć! Potrzebuję pani. Proszę słuchać, nie zamierzam bowiem wprowadzać w błąd. Choć pragnę dobra pani, chcę tego jeno dla własnego dobra. Nie ofiaruję też pani korzyści, ale trudy nowe i próby. Nie znasz pani życia mego... Proszę, usiądźże przy mnie, moja pięknobrewa!
Usiadłszy, podniosła nań oczy, on zaś ciągnął dalej, nie puszczając jej rąk:
— Dziś mam imię, sławę, pieniądze i to, co za nie kupić można, ale nie wiesz pani, jak je zdobyłem i utrzymać zdołałem. Otóż zrobiłem to przemocą. Zgwałciłem mój tak zwany los i wybiłem się, wbrew okolicznościom i ludziom. Nie prosiłem o przebaczenie nikogo deptanego po drodze i nie opatrywałem ran, jakie zadałem czyjejś miłości własnej. Kochani koledzy sądzili, że ulegnę narkozie powodzenia! Ha... ha!... Daremnie mnie okadzają, wiedzą, że nigdy do nich nie przystanę! Nie mogę zapomnieć, co widziałem po drugiej stronie barjery, owej masy łajdactwa i niespra-

280