Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Dziwny proces odbywał się w umyśle Juljana. Kochał Anetkę, a raczej... pożądał jej ciągle tak samo... zresztą, któż wie (nie chciał tego wiedzieć)? Krótko mówiąc, pożądał jej. Ale wiedział już teraz, że ani matka nie da pozwolenia na małżeństwo, ani on sam na to się nie zdobędzie, a to z powodów wielu, z urazy, obrażonej dumy, depresji moralnej i... powiedzmy odrazy, wywołanej zazdrością. Wolał atoli nie wywlekać tych powodów, natomiast konstruował coś, co godziło owe powody z pożądaniami. Anetka okazała się w miłości osobą śmiałą i wolną. Nie pochwalał tego, ale ostatecznie skoro już taką była, to czemużby nie miała żyć z nim, skoro go kocha?
Nie wyraził tego w tak ostrej formie, ale przedstawiał niemożliwość małżeństwa (przywodząc coraz to nowe motywy w miarę, jak je zbijała). Były tu przeszkody wprost niezwalczone, jak opozycja matki, konieczność współżycia ze staruszką, trudna sytuacja, nawyk Anetki do bogactwa, świata... (biedaczka, od dwu lat biegała za lekcjami), różnica temperamentów i wreszcie różnica umysłowości... (ta ostatnia przeszkoda zjawiła się ku wielkiemu przerażeniu Anetki na końcu, kiedy obaliła poprzednie). Juljan obniżał wartość własną ze złą wiarą, w zamiarze stawiania trudności. Można się było z tego śmiać i płakać dowoli,

146