Strona:Robert Ludwik Stevenson - Porwany za młodu.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sprawiedliwa, zrodziła z siebie cały szereg krzyczących niesprawiedliwości. Twój ojciec i matka żyli i pomarli w biedzie; asan sam też w biedzie się wychowałeś... a tymczasem jakże tu się powodziło dzierżawcom majątku Shaws! I mógłbym dodać (gdyby mnie to wiele obchodziło), jakże się tu wiodło panu Ebenezerowi!...
— A przecie jest to chyba rzecz ze wszech najdziwniejsza — napomknąłem, — iż natura ludzka może ulec takiej zmianie.
— To prawda, — rzekł p. Rankeillor. — Jednakże zdaje mi się, że jest to dość naturalne. On chyba zdawał sobie z tego sprawę, że odegrał rolę niepiękną. Ci, którzy byli wtajemniczeni w całą historję, zaczęli odnosić się doń wzgardliwie; ci którzy jej nie znali, widząc, że jeden z braci gdzieś się zapodział, a drugi objął jego dziedzictwo, rozgłosili wieść o rzekomem zabójstwie. Tak więc obaczył, że ze wszystkich stron poczęto go unikać. Pieniądze były jedynym zyskiem, jaki przypadł mu z onego układu; otóż począł on myśleć o przysporzeniu sobie pieniędzy. Samolubem był za młodu i samolubem pozostał dziś, gdy jest stary, a ostatecznym rezultatem wszystkiego są te piękne obyczaje i tkliwe uczucia, których aspan doświadczyłeś sam na sobie.
— Dobrze, panie łaskawy, — mówię na to, ale wobec tego wszystkiego jakież jest moje stanowisko?
— Majątek należy do waćpana, co do tego dwóch zdań być nie może, — odparł rejent. — Mniejsza o to, co tam podpisał twój ojciec, na mocy praw spadkowych waćpan jesteś jedynym prawnym dziedzicem. Ale stryj pański lubi walczyć z bezbronnym, a rzecz wielce prawdopodobna, iż będzie podnosił wątpliwości względem twej osoby i nazwiska. Dochodzenie prawne

295