Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest chwilowe moje położenie. Znajduję się w obskurnej dzielnicy, męczę się w beznadziejnej rozpaczy, której i najbujniejsza fantazja wyobrazić sobie nie jest w stanie. A przy tem wszystkiem, wiem z wszelką pewnością, że jeżeli zechcesz punktualnie wykonać to, o co cię proszę, wszystko się dla mnie dobrze skończy, jak w bajce. Pomóż mi więc, mój kochany Lanyonie i ratuj swego przyjaciela. H. J.
P. S. Już list był zapieczętowany, kiedy nowy napadł mnie lęk. Gdyby mi poczta przekreśliła moje obliczenia i list ten doręczyła ci dopiero jutro rano, w takim razie wykonaj wszystko, o co cię proszę, w ciągu dnia o dogodnej ci godzinie i oczekuj mego posłańca znowu o północy. Jest jednak bardzo możliwe, ze z powodu tej zwłoki, pomoc twoja przyjdzie dla mnie zapóźno. O ile więc posłaniec nazajutrz o północy u ciebie się nie zjawi, wiedz, że Henryego Jekylla już nigdy w życiu nie zobaczysz“.
Po przeczytaniu tego listu byłem przekonany, że mój kolega stracił zmysły. Zanim jednak nie miałem niewątpliwego dowodu, uważałem za swój obowiązek, spełnić jego prośbę. Im mniej rozumiałem to piśmidło, tem mniej też byłem w możności osądzić jego znaczenie. Ale takiego rozpaczliwego wołania o pomoc nie wolno mi było bagatelizować, o ile nie chciałem ciężką obarczyć się odpowiedzialnością. Dlatego