Strona:Rabin Dr. Samuel Abraham Poznański.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na później. Ledwie się jednak trochę wzmocnił, już rozpoczynał swą pracę na nowo i nie ustawał w niej tak długo, dopóki go ponowne osłabienie nie zmuszało do kilkudniowego wypoczynku.
Lekarze radzili wyjechać do Kissingen, Poznański uchwycił się tej myśli, chcąc się przy tej sposobności wydostać za granicę i odetchnąć pełnemi piersiami kulturą Europy, oraz odnowić węzły przyjaźni, przerwane wskutek wojny. Z wyjazdem do Kissingen postanowił połączyć wyjazd do Londynu na XII kongres sjonistyczny, na którym miano radzić także nad sprawą uniwersytetu w Jerozolimie. Ta sprawa leżała od lat Poznańskiemu na sercu, inne mniej go zajmowały, do politycznych w ścisłem znaczeniu nie mięszał się nigdy. Rozmaite względy i materjalne i służbowe stały na przeszkodzie temu wyjazdowi, ale Poznański zdołał je pokonać i wyjechał do Londynu.
Kongres dobrze nań podziałał. Po wielu latach spotkał się ponownie ze swymi przyjaciółmi i mógł z nimi wymienić swe myśli, rozmówić się z nimi, poruszyć tyle różnych tematów naukowych i społecznych, dowiedzieć się z ich ust o najnowszych wydawnictwach, które do nas jeszcze nie doszły.
Z Londynu pojechał do Kissingen i rozpoczął kurację, lecz wiadomość o zbliżaniu się bolszewików pod Warszawę nie dawała mu spokoju. Dobrze tkwiły mu w pamięci trudności z r. 1914, nie chciał być odciętym od rodziny, na co się bardzo poważnie zanosiło. Przerwał tedy kurację po 10 dniach i „ostatnim pociągiem“ wrócił do Warszawy.
Tutaj czekały go nowe zmartwienia. Jako członek Rady Narodowej ocierał się codziennie o wypadki, które towarzyszyły inwazji bolszewickiej i cofaniu się ich armji, a do tych cierpień natury ogólnej przyłączyły się zmartwienia rodzinne, które wstrząsnęły do reszty nadszarganem jego zdrowiem. Oto z Ameryki otrzymał wiadomość, że brat jego Herman (lekarz) zachorował na raka, a z Wiednia doszła go wstrząsająca wieść o śmierci brata jego Adolfa. Tego już było zadużo jak na jednego, chorego człowieka, a tymczasem i z innych stron nie szczędzono mu przykrości i ciosów.
Już od kilku lat starał się Komitet synagogi o to, by gmina żydowska nadała d-rowi Poznańskiemu urząd rabina gminnego i by go zrównała z szeregiem innych