Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a wargi jej zadrżały, potem jednak ciągnęła dalej zuchwale: — Ba! Powitanie Weleckiego, uznanie naszego pokrewieństwa, oraz pocałunek księżny Palicyn oszukały starego, głupiego Friedricha. Jakżeby mógł podejrzewać mnie, damę, mającą przystęp do najwyższych sfer dworskich. Idź pan, idź do barona Friedricha, opowiedz tę historję z Dickiem Gaines, a zobaczymy czy pana uzna niewinnym.
W tem miejscu, zapatrzony dotąd, jakby w hipnozie, w kapłankę rozpaczy, wybuchnąłem szkaradnym, jadowitym śmiechem, wołając:
— Niech będzie na wieki przeklęty Dick Gaines!
— Nie krzywdź pan starego przyjaciela! — drwiła tonem szatańskim, a jednocześnie głosem tłumionym przez łzy. — Przebacz pan biednemu Dickowi, którego nazwisko przyjęłam poto, by uspokoić pańskie nerwy, które mnie tam, na granicy doprowadzić miały do zatraty. Jeszcze przed mym wyjazdem z Pa­ryża, życie pańskie było nam dość dobrze znane, ale poza imieniem tego kolegi, nie wiedziałam nic. To też zakłopotały mnie wielce pytania pańskie o jego siostrę, oraz moje na­zwisko dziewczęce. Wymieniłam tedy dwa najlepiej znane w Europie nazwiska.
Umilkła, drwiący uśmiech zastąpiły westchnienia i łzy, potem dodała: