Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dobrze i zręcznie, gdy nagle drgnąłem na okrzyk biednej Dosi, która załkała:
— Pułkowniku! Rozdeptujesz mi pan stopy! Och... och!
Rozdeptywałem jej stopy? Mało tego. Tańczyłem niemal po niej. Zachwiawszy się w pewnym momencie, padłem niemal całym cię­żarem swych dwustu funtów na biedne młode stworzenie, które dyszało, każdej chwili gotowe upaść.
Cóż mi się stało. W chwili jakiegoś zwrotu tanecznego, spojrzałem na moją oficjalną żonę i serce me zmroził strach niezmierny. Życie ustało, myśli zmieniły się w dziki chaos rozpaczy i trwogi, bowiem teraz wiedziałem już, z jakiego powodu udała się na ten bal.
Patrzyła na cara, jak myśliwy na zwierzynę wyśledzoną w stepie. Była, jak zwierz dziki, gotowy do skoku na łup swój. Do wszystkich djabłów! Została w Rosji, by znalazłszy się oko w oko z despotą, zamordować go.
Błyskawicznie nabrałem tej pewności i stanęły mi w myśli wszystkie dowody. Helena wczoraj jeszcze była skłonną wyjechać, potem zaś usłyszawszy, że car będzie na balu, uznała to za jedyną sposobność całego życia! Nie z miłości dla Saszy, ale z nienawiści dla cara została, a kieszeń sukni nie była przeznaczona na flakonik, ale na rewolwer, z którego umyśliła