Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Szeregi tancerzy rozsunęły się w prawo i lewo, składając głęboki ukłon wzbudzającemu swym wyglądem szacunek Aleksandrowi III. Silnie zbudowany, o jasnej brodzie i niebieskich oczach, wojownik i władca jednocześnie kroczył przez salę balową, prowadząc pod rękę uroczą małżonkę, której ciemne oczy bie­gały trwożnie i niespokojnie wokoło. Mając za sobą świtę i kłaniając się nieustannie, pod­szedł władca dziewiędziesięciu miljonów ludzi, wraz z cesarzową do estrady i usiadł, otoczony dygnitarzami i damami dworskiemi.
Zabrzmiał wesoły sygnał trąby. Sasza wyprowadził Helenę. Mazurka zaczęła się.
Ten piękny taniec jest mieszaniną kotyljona, poloneza, oraz namiętnych tańców wirowych. Rozliczne figury są pełne uroku i swobody zupełnej, zwłaszcza jeśli tańczy Słowianin ze znanem dobrze oddaniem się Terpsychorze.
Żona moja i Sasza wkroczyli pierwsi na salę, za nimi zaś inne pary. Rozległo się wycinanie hołupców i taniec nabierał szybko coraz to żywszego tempa i zapamiętania.
Wprowadziłem piękną Dosię w ten wir, by ku czci „Wuja Sama“ uczynić co tylko w mojej mocy.
Mimo, że nie mogłem się mierzyć z olbrzymim gwardzistą, który hulał jak dziki Tatar po stepie, pochlebiałem sobie, że sprawiłem się