Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niesposób było kwestjonować tych faktów. W takich warunkach musiałem milczeć choćby ze względu na Weleckiego.
— A więc nie zawiadomisz go pan zaraz, — drwiła — ja zaś przez dwa dni jeszcze będę pańską oficjalną żoną?
— Nie! — krzyknąłem. — Ani przez pół go­dziny. Honor nie pozwala mi na takie oszustwo!
Podszedłszy do drzwi, wziąłem płaszcz i kapelusz.
Helena pobladła bardzo.
— Dokąd pan idziesz? — wyjąkała.
— Do przyjaciela naszego, barona Friedricha! — rzekłem urągliwie, tuż z pod progu.
Głos jej dotąd wzburzony stał się łagodny, smutny i brzmiał słabo, gdy powiedziała:
— W takim razie proszę mnie pożegnać przed odejściem, gdyż nie spotkamy się nigdy już...
— Nigdy?
— Naturalnie. Pana nie wypuszczą wcale z urzędu policyjnego, mnie zaś rzucą do podziemnego lochu po drugiej stronie rzeki. Przebacz mi pan... jak ja przebaczam. Jestem ostatnią kobietą, jaką pan widzisz, pan zaś ostatnim z mężczyzn, którego dłoń trzymam w dłoni... dłoń, co mnie zabija.
Ujęła mą dłoń, gdyż słysząc co mówi i nie uczuwając zbytniej ochoty rozmowy z baronem Friedrichem, zbliżyłem do niej.