Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zamknąć drzwi, gdyż podniesienie głosu spowodowałoby katastrofę.
Zamknąwszy drzwi, rzekłem urągliwie:
— Pewnie chciałabyś pani, bym i ja zwał cię Laurą?
— Byłoby to w każdym razie daleko bezpieczniejsze. Dałoby się jednak może zaspokoić sumienie, gdybyś pan powiedział krewnym, że Helena jest to imię pieszczotliwe tylko.
— Sumienie? — wykrzyknąłem. — Cóż to ma do czynienia ze sprawą?
Zakłopotana tem pytaniem bąknęła:
— Zdaje mi się, że jednak w tym wypadku ma do czynienia...
— Tylko w stosunku do innych! — odparłem wzgardliwie. — Jutro przybędzie żona Konstantego Weleckiego złożyć pani wizytę, będą panią gościć pod swym dachem i honorować jako żonę i matkę córki mojej. To się stać nie może, zanim opowiem Konstantemu całą rzecz.
— W ten sposób ściągniesz pan na niego i siebie nieszczęście! — odrzuciła spiesznie. — Jako urzędnik państwa i poddany carski, powinienby natychmiast zawiadomić policję. Jeśli tego zaniecha, szczędząc gościa i krewnego, stanie się takim, jak my zbrodniarzem. Nazwisko jego skreślą z listy szlacheckiej i skonfiskują majątek. Nasza zatrata pociągnie i jego także w przepaść.