Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wałki w tych miłosnych liścikach pięknéj panny. I wziął drugą ćwiartkę papieru.
„Co tu mówić o czci i honorze, kiedy one najlżejszej próby nie wytrzymują? Pamiętny będzie ten trybunał przedajny, choć może pieniędzy deputaci nie brali — ale mieli obietnice urzędów, mieli zapisy dożywociem i cessye na starostwa, a najczyściejsi — kolacyjki z pannami i muzyką. — Sumienia nie pytać, gdy pałka zalana...“
I znowu zakrzyczano... Sawicki coś jeszcze chciał czytać, jakiś except z biletu, ale mu nie dano.
— Po co — krzyknął tłukąc pięścią o stół rozogniony Konopka — dosyć tego aby osobę honor nasz tak bezczelnie plamiącą, natychmiast wziąć pod wartę i kryminalnie sądzić!
— Mości panie — przerwał Leńkiewicz mocno głos podnosząc — kobietą jest.
— To co? alboż kobieta od kary za kryminał ma być wolną. Toć kryminał lesae majestatis tribunalitiae! — poczęto wołać...
— Pod wartę! natychmiast... wydać rozkaz... to ujść nie może bezkarnie — krzyknął Konopka.
Wszyscy bez wyjątku zgodnie powtarzali.
— Natychmiast wysłać żołnierzy i jejmościankę inkarcerować... Nic nie pomoże...
— Pod wartę!
Konopka pisarza zdumionego pochwycił za rękę i gwałtownie na stołek rzucił.
— Pisz rozkaz.