Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gnięta szła do trybunału, na następną kadencyę. W téj porze jakoś księżnie wojewodzinie wypadło być w Nowogródku, choć na krótko. Czasu kadencyi trybunalskiej zjechać miała na czas dłuższy.
Horodniczy dowiedziawszy się o przybyciu jéj, pamiętny tego, że Żywulta sprawę popierała, a Borkowskich nie lubiła, przybiegł do Nowogródka, wdział swój odświętny garnitur i udał się z respektem do dworu wojewodzińskiego.
Nie było tu teraz takich przyjęć jak gdy trybunał zasiadał, w kilku pokojach mieściła się księżna Barbara; choć na submitujących się nie zbywało.
Iwanowski pełen najlepszych nadziei, z miną pokorną uciśnionego człowieka szukającego protekcyi stawił się przed księżną.
Rozpoczął od tego jaką rozkoszą napełnione były serca wszystkich, widząc księżnę jejmość po długiej nieobecności, i tęsknocie... obliczem swem rozjaśniającą chmurne horyzonty i t. p.
Uśmiechnęła się pani. Horodniczy siadł i nad losem swym ubolewać zaczął, rozwodząc się nad tém jak uciśnionym był przez Borkowskę.
— W. Ks. mości znana jest ta rodzina — rzekł smutnie. — Ja przez nią zagrożony jestem, że z torbami iść będę musiał. Na bracie mym jawnie słabomyślnym, sztukami swemi niewieściemi wymogła kochanka zapisy.
Dziwnie się wydało horodniczemu gdy to mó-