Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/324

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tu leżą. Tu będziemy także odprawiali orgje. To wspaniałe miejsce do orgij.
— Co to są orgje?
— Nie wiem. Ale zbójcy wyprawiają zawsze orgje, więc i my też musimy. No, chodź, Huck, dużo nam to czasu zajęło. Musi już być późno. Jestem głodny. W łodzi podjemy sobie i zapalimy.
W gęstwinie krzaków wynurzyli się z pod ziemi, rozejrzeli ostrożnie, przekonali się, że wszystko było w porządku, i po chwili ucztowali w łodzi. Słońce zachodziło już, kiedy odbili i popłynęli wgórę rzeki. W gęstniejącym stale mroku przemykał się Tomek wzdłuż brzegu, gawędząc wesoło z Huckiem. Kiedy wylądowali, zapadła już ciem na noc.
— Huck, schowamy pieniądze w drwalni wdowy Douglas. Wczesnym rankiem przyjdziemy tam, przeliczymy i podzielimy się, a potem wyszukamy sobie w lesie jakiś bezpieczny schowek, aby zakopać pieniądze. A teraz poczekaj chwilkę i uważaj na nie. Ja pobiegnę tymczasem po ręczny wózek Bena Taylora. Wrócę za minutę!
Zniknął i po chwili wrócił z małym wózkiem, Załadował worki, nakrył je staremi łachmanami i ruszył, ciągnąc za sobą cały skarb. Obok domu Wallijczyka stanęli, aby odpocząć. W chwili, gdy wybierali się w dalszą drogę, stary wyszedł i zawołał:
— Hej, kto tam?
— Huck i Tomek Sawyer.
— Doskonale! Chodźcieno ze mną chłopcy, bo wszyscy na was czekają! Naprzód, marsz, żwa-