Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doniosły. Rozejrzała się, zobaczyła, że jest sama i w tej samej chwili miała już książkę w ręce. Karta tytułowa „Anatomja“ przez profesora takiego to a takiego, nie wyjaśniła jej nic — zaczęła więc obracać kartki. Naraz natrafiła na piękną kolorową rycinę postaci ludzkiej. W tej chwili cień padł na kartę; wszedł Tomek Sawyer i zdołał jeszcze szybko rzucić okiem na rysunek. Becky porwała książkę i chciała ją zamknąć, stało jej się jednak nieszczęście, bo rozdarła kartę od góry prawie do połowy. Wrzuciła książkę do szuflady, przekręciła klucz i rozpłakała się ze wstydu i wściekłości.
Tomaszu Sawyer, to bezczelność tak się zakradać i szpiegować, co ktoś oglądał!
— Skądże ja miałem wiedzieć, że coś oglądasz!
— Powinieneś się samego siebie wstydzić, Tomaszu Sawyer! Wiem, że pójdziesz teraz na mnie poskarżyć. Och, co ja pocznę, co ja pocznę! Dostanę bicie, a nigdy mnie jeszcze w szkole nie bito!
Potem tupnęła nóżką i zawołała:
— Bądź do tego stopnia podły, jeżeli masz ochotę! a także coś wiem, co cię wkrótce spotka! Poczekaj chwilkę, wnet zobaczysz! Jakiś ty wstrętny, wstrętny, wstrętny! — i wybiegła z sali z nowym wybuchem płaczu.
Tomek stał zdumiony tą napaścią. Powiedział sobie:.
„Co to za ciekawy okaz głuptasa! Niegdy jej nie bito w szkole! A cóż to takiego strasznego bicie! Głupstwo! Niema o czem gadać. Ale takie już są te dziewczęta! Skóra delikatna, a serce