Strona:Przygody Tomka Sawyera tłum. Tarnowski.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczęśliwi i głodni, jak wilki. Natychmiast rozdmuchano ogień. Huck odkrył wpobliżu czyste, chłodne źródełko. Chłopcy sporządzili sobie kubki z szerokich liści dębowych i orzechowych i uznali, że woda przyprawiona takim leśnym posmakiem, zupełnie może zastąpić kawę.
Joe zabierał się do krojenia słoniny na śniadanie, ale Tomek i Huck kazali mu się wstrzymać parę minut. Pobiegli nad rzekę, w miejsce, które zdawało im się bardzo obiecujące, zarzucili tam wędki i prawie natychmiast mieli bogaty połów. Zanim jeszcze Joe mógł się zacząć niecierpliwić, powrócili z poważnym zapasem większych i mniejszych ryb, mogącym nakarmić całą rodzinę. Upiekli je na słoninie i dziwili się bardzo, że jeszcze nigdy przedtem ryby tak im nie smakowały. Nie wiedzieli, że ryba rzeczna jest tem smaczniejsza, im prędzej po złapaniu dostanie się na ogień, a przytem nie zdawali sobie dostatecznie sprawy z tego, jaką znakomitą przyprawą jest sen pod gołem niebem, ruch na wolnem powietrzu, kąpiel, no, i dodatek prawdziwego głodu.
Po śniadaniu wylegiwali się w cieniu, następnie wybrali się w las na zwiady. Szli wesoło, przełażąc przez butwiejące pnie, przedzierając się przez zbite zarośla, pod wspaniałymi władcami puszczy, przybranymi od stóp do głów w królewski strój pnących się po nich roślin. Co pewien czas napotykali zaciszne ustronia, wysłane kobiercem traw i przystrojone w klejnoty kwiatów.
Odkrywali mnóstwo rzeczy, któremi się zachwycali, ale nic takiego, coby ich dziwiło. Zbadali,