Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przepraszam, paragraf ten datuje z czasów bardzo dawnych — upierał się król.
W takim razie oznaczony byłby numerem pierwszym — rozumowała panienka.
Król zbladł i szybko zamknął notes.
— Wydajcie wyrok! — rzekł do przysięgłych głosem cichym i drżącym.
— Są jeszcze pewne dowody do rozpatrzenia, proszę waszej królewskiej mości — zawołał biały królik, podskakując pośpiesznie. — Oto pismo, które znaleziono w tej chwili.
— Co zawiera? — zapytała królowa.
— Nie otworzyłem go jeszcze — rzekł biały królik — lecz zdaje się, że jest to list pisany przez więźnia do — do kogoś.
— No naturalnie do kogoś, o ile nie jest pisane do nikogo — dorzucił król — co, jak wiadomo, się nie praktykuje.
— Jaki jest adres? — zapytał jeden z przysięgłych.
— Niema go zgoła — odparł biały królik — z zewnątrz bowiem papier jest czysty. — To mówiąc rozwinął arkusz, dodając:
— To wcale nie list, to są jakieś rymy.
— Ja tego nie pisałem — odezwał się nagle walet Kier — oni gotowi wmówić waszej królewskiej mości, że to ja, bo kartka jest niepodpisana.
— Żeś jej nie podcyfrował, to widocznie knułeś jakieś niegodziwości, inaczej nakreślił-