Strona:Przygody Alinki w Krainie Cudów.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sędziowie właśnie gotowali się do zanotowania tych słów na tabliczkach, gdy biały królik przerwał:
— Nieważne! naturalnie tak myślałeś najjaśniejszy panie?
I skłonił się uniżenie przed władcą, przesyłając mu jednocześnie znaczące spojrzenia.
— Nieważne, naturalnie — powiedział pośpiesznie król i zcicha powtarzał — ważne, nieważne, ważne, nieważne — jak gdyby probując, które słowo brzmi lepiej.
Część zatem przysięgłych zapisała wyraz «ważne», pozostali zaś — «nieważne».
— Proszę o ciszę! — zawołał król, który dotąd pilnie kreślił w swoim notesie.
Poczem zaczął odczytywać z leżącej przed nim księgi:
— Paragraf czterdziesty drugi. Osoby wzrostem swoim przenoszące kilometr, winny opuścić salę sądową.
Wszyscy spojrzeli na Alinkę.
— Przecież nie jestem tak wysoką — broniła się dziewczynka.
— Jesteś! — rzekł król.
— Dosięgasz dwóch kilometrów nieledwie! — wołała królowa.
— Nie wyjdę jednak stąd, nie jest to bowiem obowiązujące rozporządzenie.