Strona:Przybłęda Boży.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wać. Bardzo szanować. I w tem nic złego niema. O tem nawet rozmyślać długo nie można, bo wyzbyłabym się tej prostoty i swobody, kiedy patrzę mu w oczy. Nawet do ciebie, pamiętniku, zbliżam się z lękiem, aby nie napisać czasem słowa, jednego słowa, od którego serce pęknie nadmiarem hamowanych łez, kiedy już będzie za późno.
Trzeba się zestarzeć, aby zrobić się rozsądniejszą.
„Jego dar, „Bitwa pod Vittorią“, ucieszył mnie nadzwyczajnie, tak samo dowód, że o nas myślał. Czy moja w tem wina, że dziś rano przy nienajlepszym humorze, spowodowanym może całonocnym kaszlem mamy, pierwsze słowa listu, pokazane mi w czasie śniadania przez Karola, a które pisał do niego szlachetny, znakomity jego stryj, że te słowa wycisnęły mi łzy!... I ten człowiek jako człowiek nie jest tak szczęśliwy jak powinien być!
Wszystko, co on mówi i opowiada, ma tak wyraźne znamiona prawdy i szczerości! Gdybyż przychodził tylko jak najczęściej i pokochał nas najbardziej!“
Wczoraj znów przyszedł, i to w chwili, kiedy zanudzałam się naszym zwykłym fatalnym gościem, panem A... „Nagle dzwonek i, o nieba! mój drogi Beethoven zjawił się. On chyba pojęcia nie ma, jak miły nam jest, a mnie czasami szczególnie. Brzydki nie wydawał mi się nigdy, ale teraz nawet podobać mi się zaczyna, przedewszystkiem jego miły charakter; we wszystkiem jest oryginalny, a cokolwiek powie, to ma wagę“.
Waham się, pytam sama siebie, badam i jestem surowa. Wczoraj znowu w samotności zapytałam siebie ostro: A może?... I każdy nerw, każdy atom serca zgodnie, głośno wołał: nie, nie!! Potem płakałam. Siostrze Nanny zawsze mówię wszystko, a teraz namyślam się: powiedzieć? zamilczeć? Namyślam się.