Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/157

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    198. Do Jana Szumowskiego.

    Nie smuć się Janie, choć czas niespokojny,
    Z panną cię przywiódł do niechętnej wojny;
    Nie smuć się, bracie, i w dobréj otusze
    Czekaj pogody po tej zawierusze;
    Słońce deszcz zwiedzie i po gromów trzaska
    Wypogodzony szum będzie na lasku.



    199. Do Jana Grotkowskiego Internuncyusza JKMości w Neapolim.

    Króla od Wisły i od Manzanaru
    Wielkich monarchów, mądry pośrzedniku,
    Który prawnego zabraniając swaru,
    Po płci królewskiéj białéj nieboszczyku
    Odbierasz spadki i intraty z Baru;
    Jeślić od zabaw i dworskiego krzyku
    Zbędzie co czasu, siadszy nad sebetem,
    Zabaw się lirą i Febowym sprzętem.

    Każda tam wieszczej dodaje rzecz pary,
    I rośnie-ć zewsząd do wiersza przyczyna.
    Stąd[1] blisko dziwnéj Puzzolskiéj pieczary,
    Grób swego Manto pokazuje syna.
    Stąd cię choć śpiący budzi Sannazary,
    I sławna rymem jego Mergillina,
    Stąd Marin, Pontan, dla których Ateny
    Zazdroszczą tamtéj potomkom Syreny.

    Lecz choć morskiego prośba Palemona,
    I gładkiéj będzie chciała Partenopy,
    Abyś ich cuda śpiewał, jako grona
    I żniwa palą z Wezuwa potopy;
    Jako odmienna w panów tamta strona
    Jak od niéj morze przerwało Cyklopy:
    Niech cię tak niéma sobie kraj napolski[2],
    Abyś ojczystéj miał zapomniéć Polskiéj.


    1. rkp. Oss. skąd.
    2. W wyd. pozn. natolski.