Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/154

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie:
    Ani ty takich win obiecuj sobie,
    Ani ochłody pod gęstą drzewiną,
    Ani gry, ani zabawek z dziewczyną.



    189. Mierność.

    Rectius vives, Licini (Hor. II, 10).

    Chceszli żyć z wczasem i sobie z przysługą,
    Ani się na głąb wydawaj z żeglugą,
    Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu
    Miałkiego brzegu.

    Kto środkiem idzie, a miary zażywa,
    Wolen ubóstwa plugawego bywa,
    Wolen smacznego z pierwszego pozoru
    Zdradnego dworu.

    Wysokie świerki częściéj wiatry kręcą,
    Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą
    Prędzéj na góry i podniosłe strony
    Biją piorony.

    W złym się spodziewa, w dobrym boi byci
    Odmiany, która nagradza sowicie,
    Kto ma odwagę ustaloną na to.
    Tenże Bóg lato

    Co zimę daje, jeślić się nie wiedzie,
    Nie trać nadzieje, nie tak zawsze będzie,
    Podczas gra Febus, poczas bitwy chciwy
    Ciągnie łuk krzywy.

    Gdy rzeczy w niesmak idą i oporem,
    Mężnie się stawiaj i śmiałym uporem;
    Gdy zaś wiać na cię szczęście pocznie nagle,
    Opuści żagle!



    190. Na Kupidyna zbiega (Ad Cupidinem fugitivum).

    Nie szukaj indziéj, piękna Wenus, syna,
    U mnie jest skryta w piersiach ta dziecina,