Strona:Poezye cz. 1 (Antoni Lange).djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podniosłem niewiarę. Ale niewiara nie nasyciła mi ducha i byłem jako drobna łódź, kołysana burzą nieustannych zwątpień — i znów pragnąłem przystani — znów chciałem wierzyć. Więc drwić zacząłem ze swojej niewiary, bom roił, że tak wiarę w sobie obudzę. Ale nie — to było złudzenie: jam tylko bluźnił swojemu bluźnierstwu! I dalej, dalej traciłem wiarę: bo, kiedym przestał wierzyć w swą niewiarę, rozpadły się w nicość te widziadła, które mi dawną wiarę zastępowały. Ludzkość i nauka, natura i życie, prawda i obowiązek, i wartość wszystkich rozkoszy i dusza wszystkich łez — i wszystko współczucie dla istot cierpiących zniknęły we mnie i w mgły się rozprysły — i sam siebie począłem zatracać — i straciłem wiarę w samego siebie! I dziś niby żebrak błagam cię, wielki samotniku, daj mi wiarę — o! choćby nie w tego samego Boga, w któregom wierzył za mych lat dziecinnych. Daj mi inną wiarę — jakąbądź — prostą jak wiara niewinnych dzieci. Taką daj mi wiarę, bo głodny jestem wiary!
Pustelnik. Wszystko się staje. Od wiary idzie człowiek do wiary — i przez zwątpienie i rozpacz — na nowo trafi do niej. Ale już nie uzyskasz tej czystości ducha, jaka bywa w ptakach leśnych — i wiara twoja będzie wiarą męża, wiedzącego złe i dobre.
Był drugi młodzieniec u innego pustelnika i mówił:
Mistrzu, ja zatraciłem tajemnicę woli. Za lat dziecinnych była we mnie szalona, lecz bujna siła tak, że za każdą myślą następował czyn, a nieraz nawet ją uprzedzał, bo czyn jest na początku — i życie moje płynęło szeregiem działań. A oto dziś jakiś rak zda się toczyć jął moje serce, — bo zanim do czynu przystąpię — przewidywaniem tyle razy czyn swój wykonam, że, zda mi się, już jest wykonany — i tak się od żywej prawdy swego czynu oddalam, że fałszywie go spełniam; i tak jego drobne węzły jasnowidzę, że